OOPS. Your Flash player is missing or outdated.Click here to update your player so you can see this content.
You are here: Start arrow Relacje z wypraw arrow Bliższe - Wielkopolska arrow A my nie zapadamy w sen zimowy
A my nie zapadamy w sen zimowy PDF Drukuj Email
Redaktor: Administrator   
12.04.2011.

                         „ A my nie zapadamy w sen zimowy”
                            16/17 październik 2010

Jesień w pełni, rtęć w termometrach znacznie opadła, ale członków
Koła PTTK Viator to nie przeraża. Nie zapadamy w sen zimowy. Dlatego
też chętnie zorganizowaliśmy dwudniowy wyjazd z noclegiem w schronisku
w Łagowie.
Nocleg zarezerwowany, na rozesłane zaproszenia , jest kilka odzewów,
możemy ruszać.
I tak w sobotę o godz. 8.50, odjeżdżamy pociągiem z Poznania do
Sulęcinka.
Jest nas siedmiu. Na stacji kolejowej w Sulęcinku pamiątkowa fotka i
wsiadamy na nasze jednoślady. Wkrótce z naprzeciwka nadjeżdża Bogdan i
jest nas ośmiu. W powietrzu czuć deszcz, ale my we wspaniałych humorach,
poruszamy się czerwonym szlakiem pieszym. Za Majdanami, po pierwszym
popasie, zmieniamy szlak pieszy, na rowerowy, też czerwony. Trochę
błądzimy po okolicznych lasach. Dojeżdżamy później do zmoczonego przed
chwilą Śremu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trzeba
wiedzieć, kiedy pobłądzić. Robimy zakupy na wieczorną kolację, którą
przygotuje Rysiu, tak się deklaruje. Co to zaserwuje? Na razie to tajemnica.
Opuszczamy Śrem, udajemy się przez Kadzewo, Mełpin, Lubiatowo do
Lubiatówka. Tu odnajdujemy szlak pieszy „Lasy Dolskie”, którym,
częściowo jadąc i trochę prowadząc nasze rowery, docieramy do szlaku
rowerowego „Dziesięciu Jezior”. Po kilku minutach meldujemy się u celu
dzisiejszego etapu – Schronisko Szkolne Łagowo. Chowamy rowery i
rozgaszczamy się w schronisku. Jest czysto, schludnie i co najważniejsze
ciepło. Dociera do nas Romek i jesteśmy w komplecie. Rysiu, ujawnia swoją
kulinarną niespodziankę, serwując farsz mięsny zawijany w ciasto
naleśnikowe i do tego sos grzybowy. I to w takiej ilości, że nie jesteśmy w
stanie temu poradzić.
W trakcie wieczoru, przyjmujemy do naszego „rowerowego” grona
dwóch nowych członków. Mianowicie „viatorowcami”, zapragnęli być –
Jurek Baranowski „Profesor” i Sebastian Nowotny. Witamy ich w naszej
społeczności.Oglądamy również zdjęcia z naszych odbytych wspólnie
wojaży.
W niedzielę po formalnościach z panią kierownik schroniska,
punktualnie o 9.00, ruszamy w drogę powrotną. Pogoda zapowiada się
obiecująco, słońce zachęca do bycia poza domem, nie jest ciepło, ale to
kwestia czasu. Odwiedzamy w Cichowie, skansen Soplicowo. Niestety po
sezonie zamknięty. Oglądamy przez płot. Udajemy się, aby „rzucić okiem”
nad brzeg J. Móreckiego. W Bieżyniu, uczestniczymy we Mszy św. Dalej
pomykamy do Lubinia, aby zobaczyć benedyktyński zespół klasztorny.
Następnie pedałujemy do źródełka św. Bernarda, ukrytego, nawet dość
skutecznie w pobliskich lasach. Większość próbuje wody sączącej pod
okazałym dębem. Dosiadamy nasze „druciane osiołki” i przez Krzywiń,
Jerkę, drogą wojewódzką nr 432 docieramy do Wyrzeki. Jest to wieś w
której urodził się ks. P. Wawrzyniak. W miejscowej szkole została
zlokalizowana meta rajdu organizowanego przez PTTK Poznań – Nowe
Miasto. Jest to VIII Wielkopolski Rajd – Wielcy Wielkopolanie . Zjadamy
dobrą grochówkę, odpoczywamy i jesteśmy gotowi do dalszej drogi.
Kolejny cel to Błociszewo do którego prowadzi prosta polna droga. Jakby
wskazywała nazwa miejscowości, odcinek ok. 4km, powinien być błotnisty,
a tu cały czas piach, jak na plaży. Dalej zostawiając po prawej Manieczki,
przez Brodnicę, docieramy do Mosiny. W Puszczykowie stajemy na kawę i
ciasto. Zapada zmrok, włączamy oświetlenie i ścieżką rowerową przez
Luboń lądujemy w Poznaniu. Na Dębcu, nasze drogi się rozchodzą,
wracamy do domów po udanym weekendzie na rowerowym.
                                                                    

                                                                                    M. Józefczak

Zmieniony ( 08.11.2011. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »