OOPS. Your Flash player is missing or outdated.Click here to update your player so you can see this content.
You are here: Start arrow Relacje z wypraw arrow Europa i Świat arrow Szwecja 2009
Szwecja 2009 PDF Drukuj Email
21.02.2011.
Spis treści
Szwecja 2009
Strona 2
Strona 3
Strona 4

 

Zapraszamy do relacji z wyprawy rowerowej do

Szwecji

WYPRAWA DO SZWECJI 11 LIPCA 2009 DO 1 SIERPNIA 2009

 

 

W takim składzie zaczynaliśmy. To zdjęcie jest wykonane po przypłynięciu do Gdyni, krótko przed rozstaniem z Agnieszką, która w Polsce zakończyła swoje dwu-tygodniowe rowerowanie.

A nasz początek był taki:

 

Wiele czytamy na temat wypraw. Wiele z nich jest organizowane przez młodych ludzi i to praktycznie z marszu. Rodzi się w ich głowach pomysł, szybko zbierają ekipę i wyjeżdżają.
Nasze trzy-tygodniowe ( na razie tylko takimi terminami dysponuje Maciej) wyprawy poprzedza przygotowanie sprzętu, trasy itd. Zestarzeliśmy się, ale też życie niesie nam pewne ograniczenia: obowiązki: praca, rodzina. Tak więc kiedy przychodzą wakacje z ogromną frajdą wyruszamy. Tym razem dołączyła do nas Agnieszka Grobelna – moja koleżanka z pracy.

 

DZIEŃ PIERWSZY – 11.07. 2009
DYSTANS DNIA – 40,54 KM.
ŚREDNIA – 13,1 KM/H
CZAS – 3:05:17H

Pobudka godzina 5.30 . Małe śniadanko i ruszyliśmy na dworzec PKP w Poznaniu. Pogoda: pochmurno, 11 stopni, ale nie pada. Wsiadamy i jedziemy. Nala jest również zwarta i gotowa. Kiedy dojeżdżamy do Poznania deszcz nie daje zapomnieć o sobie. Pada gęsta dżdża. Zrobiło się mglisto i raczej nieprzyjemnie. Z Agą umówiliśmy się na dworcu.
A teraz zapakować się do pociągu. Jest przedział dla rowerów. Jesteśmy pierwsi, a więc korzystamy.

 

Podróż minęła bez problemów.

W Gdyni doświadczyliśmy pierwszych trudów  podjazdu.
Nie było, jak wjechać do miasta. Musieliśmy rozjuczyć rowery i przenieś je – brak przejazdów.
Szef wyprawy – Maciej zdecydował, że najpierw poszukamy portu, a potem na Wiczlińską.
Z dojazdem do portu był również problem. Kiepskie oznaczenie. Pomysł poszukania drogi do portu okazał się strzałem w dziesiątkę.
Droga na bazę przeszła nasze oczekiwania. Cały czas pod górę. Średnia prędkość to 11/12 km/h.
Miejsce okazało się bardzo przyjemne. Na obrzeżach miasta na wzniesieniu przy lesie – piękna panorama.

 

 

Po rozlokowaniu się pojechaliśmy do kościoła.

 

 

DZIEŃ DRUGI – 12.07. 2009
DYSTANS DNIA – 27,22 KM.
ŚREDNIA – 17,4 KM/H
CZAS – 1:33:37H

 

Obudziło nas słońce. Niebo błękitne. O! tak ma być, marzymy i prosimy o taką pogodę. Droga na prom minęła bardzo szybko, wiedzieliśmy już którędy i dokąd jechać. Wymieniliśmy zamówienie na bilety i oczekiwaliśmy na wjazd na prom. Oczywiście Nala wzbudzała zainteresowanie.

Po przymocowaniu rowerów udaliśmy się na szósty pokład.
Zdaniem Jonasza prom był super. Jak mówił: było gdzie zjeść, posiedzieć, pograć i pogadać.

Po zwiedzeniu promu, oddaliśmy się wypoczynkowi na łóżkach w kajucie.


Krótko przed opuszczeniem promu udaliśmy się na obiad – niewiadomo, co nas czeka w Szwecji, trzeba było się najeść. O godzinie 19. 30 przybyliśmy do portu w Karlskronie. Był to jedynie port. Do miasta był jeszcze kawałek. Ale to, co było przyjemne, to jazda – ścieżki rowerowe – asfaltowe!!! Podziemne przejazdy dla rowerów. Jednakże oznaczenie tych ścieżek, jak na razie, kiepskie, zdecydowanie lepsze jest w Danii. W znalezieniu campingu pomógł nam mieszkaniec Karlskrony, który nas tam zaprowadził. Camping duży ciekawie położony – mi się podobał. Rozbiliśmy się nieco w odludnym miejscu wśród kamieni i drzew z ładnym piaszczystym dojściem do morza.


Tu już żegnamy się z campingiem w Karlskronie .
Camping 170 koron.
Prysznic dodatkowo płatny.
Kuchnia bez naczyń
Jadalnia, „+” szczególnie dla tych, co podróżują rowerami.
Polecamy tym, co nie chcą spać na dziko.

 

DZIEŃ TRZECI – 13.07. 2009
DYSTANS DNIA – 57,8 KM.
ŚREDNIA – 15,4 KM/H
CZAS – 3:43:56H

Trasa: Karlskrona - Jamjo –Kristianopel.

Ranek nie zapowiadał słonecznej i ciepłej pogody. Obudził nas drobny deszcz, który i tak był dla nas bardzo sprzyjający. Pozwolił nam zwinąć namioty i zjeść śniadanie. Potem dał znać o sobie. Zmusił nas do ubrania odzieży przeciwdeszczowej. Padało. My musieliśmy jechać. Kiedy dotarliśmy do centrum przejaśniło się.
Zjedliśmy smaczne ciasto i ruszyliśmy w drogę.

 

Pogoda sprzyjała nam. Toteż zrobiliśmy sobie kawkę w terenie.
To byłoby zbyt proste. Palnik się zepsuł.
No, ale Maciej i Aga poradzili sobie z tym problemem.

Za  Krystianopel mieliśmy nocleg. Tym razem na dziko.

 

Rozbiliśmy się na opuszczonym już campingu. Jednak grupa polskich rowerzystów poinformowała nas, że właściciel tego miejsca lubi się tu pojawiać i lepiej byłoby gdybyśmy zmienili miejsce.

 

DZIEŃ CZWARTY – 14.07. 2009
DYSTANS DNIA – 77,23 KM.
ŚREDNIA – 18,1 KM/H
MAX. PRĘDKOŚĆ – 32,2KM/H
CZAS – 4:15:07H

Trasa: pas nabrzeżny - Kalmar – Olandia (Farjestaden)

Dziś już do wyjazdu byliśmy gotowi o 9.10. Pogoda na razie sprzyja.

 

Dojeżdżamy do Kalmaru.

Tu zwiedziliśmy zamek z XIII wieku, a który w II
połowie XVI wieku zamieszkiwała Katarzyna


 Jagiellonka żona Zygmunta II Augusta.

A następnie udaliśmy się w kierunku mostu na Olandię.

Przejazd przez most jest zamknięty dla ruchu pieszego i rowerowego. Nas bezpłatnie przewiózł, autobus z taką oto przyczepą na rowery:


Po rozbiciu namiotów udaliśmy się  na spacer. Oczywiście poszliśmy na plażę dozwoloną dla zwierząt.
                                                                                         

 

 


Zmieniony ( 11.03.2011. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »